TOTALITARYZM W PRZESTRZENIACH WYSTAWIENNICZYCH

W czwartej festiwalowej debacie, „Totalitaryzm w przestrzeniach wystawienniczych”, udział wzięli ludzie, którzy na co dzień zmagają się z tytułowym problemem: Rafał Wnuk, Jan Ołdakowski, Dan Michman i Wolfgang Templin.

Jak zauważył Wolfgang Templin nie wszędzie istnienie muzeów opowiadających o komunizmie jest jednoznacznie dobrze widziane. W Niemczech takie placówki bywają niekiedy źle odbierane z uwagi na niebezpieczeństwo zrelatywizowanie nazizmu. Jednak według Templina w NRD – kraju, w którym niemal do samego końca swojego istnienia panowała dyktatura z ambicjami totalitarnymi – istnienie takich muzeów jest niezbędne. Zabierający głos później Rafał Wnuk, wśród problemów stających przed twórcami muzeów dotyczących systemów totalitarnych wymienił m.in. niebezpieczeństwo sprawienia wrażenia, że totalitaryzm może być czymś atrakcyjnym: „Totalitaryzm był atrakcyjny wizualnie, potrafił ludzi łączyć – wyznaczał jasne cele, wyznaczał wrogów. Miał duży ładunek, mówiąc w cudzysłowie, sexappealu”. Zauważył też, że łatwiej jest rozliczać komunizm w krajach, którym został on narzucony, niż w tych, dla których był czymś „własnym”.

Jan Ołdakowski, jako przykład przedstawienia styku dwóch totalitaryzmów, podał film „Miasto Ruin, w którym okrucieństwo, które dotknęło Warszawę spotyka się z okrucieństwem Holocaustu: „Samolot, przelatując nad zniszczoną Warszawą, mija też miejsce, w którym kiedyś było getto, a została po nim tylko pustka”. Dodał też: „Niemcom nie wystarczyło czasu. Gdyby mieli czas, cała Warszawa wyglądałaby tak jak getto”.

Dyskusję o funkcjach muzeów rozpoczął Dan Michman, mówiąc: „Yad Vashem jest nie tylko muzeum, prowadzimy też działalność naukową czy wydawniczą. Ludzie opuszczając muzeum kupują wydawane przez nas książki, żeby pogłębić swoją wiedzę – to bardzo ważne”. Rafał Wnuk dodał do tego, że jednym z powodów, dla których odkrywa się muzea na nowo, jest próba określenia siebie: „Kim ja jestem, jako członek narodu”. Ołdakowski z kolei skonstatował: „Familijna publiczność nie chce brać udziału w uroczystościach o charakterze oficjalnym, natomiast bardzo często bierze udział w imprezach takich, jak koncerty czy przemarsze. Muzea, wpisujące się w te potrzeby, odnoszą sukcesy. (…) Młodzi ludzie odblokowali się. Chcą mieć własny stosunek do wydarzeń, które opowiadamy”.

W dalszej części debaty rozmawiano m.in. nt. roli państwa i samorządu w tworzeniu i zarządzaniu muzeami. Wolfgang Templin stwierdził: „Pamięć o murze berlińskim musi być traktowane odpowiedzialnie. Takie prywatne inicjatywy, jak Checkpoint Charlie [Muzeum Muru Berlińskiego], są przekroczeniem pewnej granicy”. Kwestia wyznaczenia granicy między rozrywką a poważnym podejściem do tematu totalitaryzmu była rozwijana przez pozostałych uczestników debaty. Rafał Wnuk mówił: „Zagrożenie banalizacją istnieje. Czy człowiek, który wie, że się bawi, że uczestniczy w czymś w rodzaju cyrku, zbliża się w jakiś sposób do wiedzy np. o tym, czym było londyńskie metro w czasie bombardowania? Moim zdaniem nie. (…) Nie chciałbym, żeby Muzeum II Wojny Światowej stało się salą do paintballa, w której możemy postrzelać do przeciwnika”. Jan Ołdakowski natomiast dodał: „W Muzeum Powstania Warszawskiego nie bawimy się z dziećmi w wojnę – tłumaczymy, że wojna jest czymś złym. To różni muzea europejskie od amerykańskich”.

W części, w której głos mogła zabrać publiczność, padały pytania m.in. o to, czy potrzebujemy muzeum Żołnierzy Wyklętych i o obecny stosunek Żydów do Polaków. Poruszony został też problem reprezentacji poszczególnych tematów w konkretnych narracjach muzealnych. Dan Michman mówił: „Yad Vashem opowiada tylko o cierpieniach Żydów, a i tak spotykamy się z krytyką w stylu: moja wioska nie jest reprezentowana w waszym muzeum. Ale taka jest historia – nie da się w jakiejś narracji zmieścić wszystkiego”.

(GK)

Posted in Aktualności.