DEBATA „SKRWAWIONE ZIEMIE”

W wypełnionej po brzegi auli Ossolineum rozpoczęła się pierwszą z debat Festiwalu „Wiek XX. Anamnese”. Zaproszeni goście – Jochen Boehler, Jarosław Hrycak, Grzegorz Hryciuk i Timothy Snyder – rozmawiali na tematy poruszane w książce „Skrwawione ziemie.

Na wstępie gospodarz miejsca, dr Adolf Juzwenko życzył wszystkim zgromadzonym, aby „wyszli z tego festiwalu mądrzejsi”, a Andrzej Brzezicki trafnie zauważył: „Rzadko się zdarza, aby w sobotnie południe sala przy okazji debaty na tak poważny temat była pełna”.

Pierwsza część dyskusji dotyczyła zasadności podejmowania prób pisania historii z perspektywy ogólniejszej, niż narodowa.

– Nie da się zrozumieć historii Polski bez historii krajów ościennych. Pytanie brzmi: jak to połączyć? – pytał Timothy Snyder. Jego zdaniem nie znaleziono jeszcze sposobu, jak objąć jedną narracją historię zarówno nazistowskich Niemiec, jak i Związku Radzieckiego. – Z perspektywy zachodu łatwiej jest patrzeć na Niemcy, jako na państwo po prawej, a Zawiązek Radziecki, jako na państwo po lewej – mówił amerykański historyk Ale w ten sposób możemy nie zauważyć, że zdecydowana większość ofiar obu reżimów zginęła na ziemiach, które były okupowane zarówno przez totalitaryzm nazistowski, jak i radziecki.

Wtórował mu ukraiński historyk Jarosław Hrycak: – Wszyscy jesteśmy ofiarami tzw. paradygmatu narodowego, wszyscy piszemy z perspektywy naszego narodu. A książka Snyder’a pokazuje nam bardzo wyraźnie, bardzo przejmująco, że niczego, nawet Wielkiego Głodu, nie da się zrozumieć, znając tylko ukraiński punkt widzenia – mówił Hrycak.

Grzegorz Hryciuk, zgadzając się z przedmówcami, zauważył, że skupiając się na narodowej martyrologii, trudno jest zauważyć szerszy kontekst.

Problemy historiografii niemieckiej w tym zakresie relacjonował Jochen Boehler – Bezpośrednio po wojnie nikt w Niemczech nie pisał o zbrodniach niemieckich. Był to temat tabu. Z czasem społeczeństwo zostało jednak zmuszone do zajęcia się zbrodniami hitlerowskimi. Efektem tego było powstanie tysięcy książek nt okupacji niemieckiej w krajach Europy środkowo–wschodniej, ale były to publikacje pisane z perspektywy sprawców – mówił Boehler. W jego ocenie Niemcy bardzo mało wiedzą o tym, co wydarzyło się na ziemiach opisywanych przez Snyder’a. – Wyjątkiem jest oczywiście Auschwitz. (…) Problem polega na tym, że w Niemczech ktoś, kto w jednej książce pisze zarówno o zbrodniach niemieckich, jak i o zbrodniach sowieckich, może być posądzony o chęć zrelatywizowania niemieckiej winy – stwierdził niemiecki historyk.

Kolejne wypowiedzi dotyczyły m.in. problematyki ofiar. Snyder wyraził przekonanie, że porównanie zbrodni i ofiar jest wtórne – Chodzi o dogłębne badanie. Projekty porównawcze nie są same w sobie ciekawe – ocenił.

Jego zdaniem interesujące mogą być natomiast porównania wyłaniające się z projektów, które w swoich założeniach nie mają być porównawczymi. Snyder zauważył też, że wielkie liczby składają się z jednostek. – Różnica między liczbami 1 000001 a 1 000 000 jest taka sama, jak między 1 a 0 – dodał.

Jarosław Hrycak opisujc stosumek Ukraińców do historii swojego kraju zwrócił uwagę, że kłócą się oni o Banderę, ale w sprawie Wielkiego Głodu panuje wśród nich consensus. – Nie mamy wspólnych bohaterów, ale mamy wspólne ofiary – powiedział.

Poruszane były też kwestie dotyczące Rzezi Wołyńskiej. Wg. Timothego Snydera nie można zrozumieć rzezi wołyńskiej, bez uwzględnienia obecności na tych terenach Sowietów i Niemców. – Jeżeli ktoś mówi, że jest to sprawa wyłącznie polsko–ukraińska, to ma podejście polityczne – ocenił.

Hrycak natomiast podkreślił – Na Wołyniu wydarzyło się to, co Polacy nazywają ludobójstwem. Wiem, że jestem jedną z niewielu osób na Ukrainie, która to przyznaje. Ale zwracam się do Państwa z prośbą: jeżeli jest to możliwe, to proszę nie podsycać tej dyskusji. Ukraina nie jest na nią gotowa.

Na zakończenie była możliwość zadawania pytań z sali. Dyskusję moderował Andrzej Brzezicki.

Posted in Aktualności.